Dziś zrozumiałem jeden z aspektów Świąt - nie tylko Bożego Narodzenia, ale w ogóle wielkich świąt.
Oprócz wspominania tajemnicy, próby docierania do niej i odkrywania, czym jest w życiu osoby, która tak myśli, ma jeszcze jeden bardzo uniwersalny i powszechny wymiar (to refleksja z niższej półki, lecz chyba nie do końca taka błaha).
Otóż najzwyczajniej wielkie, dwudniowe lub dłuższe święta dają wytchnienie i całkowite zapomnienie o tym, czym żyje się na co dzień. Truizm - zgadza się.
Gdyby jednak tego nie było, a i związanych z tym przygotowań (na które większość ludzi narzeka), to po pierwsze w dzisiejszym zabieganym świecie trudno samemu wyhamować, a święta dają taką możliwość, niektórych wręcz zmuszają :) więc przygotowania, mimo że dodają obowiązków, to pozwalają na 2 lub 3 dni większego niż zazwyczaj lenistwa. Drugi argument zaś: człowiek potrzebuje różnorodności, monotonia zabija ducha. Zatem duch odżywa nie tylko przez wewnętrzne zmagania, wysiłki czy praktyki pomagające w sensownym przejściu czasu świąt; ducha w tym wspiera również odpoczywające ciało :D
Nie byłem szczególnie przekonany do pisania bloga, ale... Niekiedy minimalny nadmiar czasu skłoni do robienia rzeczy wcześniej niepomyślanych. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Może jakieś wysypisko myśli przynajmniej. :)
sobota, 26 grudnia 2009
sobota, 19 grudnia 2009
Przedświątecznie
Chyba to czas, kiedy najbardziej daje się odczuć uciekający czas.
A on sobie biegnie zawsze tak samo. Tylko nawał rzeczy potęguje to doświadczenie.
Ciekawe, że sami - często nieświadomie - decydujemy o tym, jak wiele rzeczy chcemy...
A on sobie biegnie zawsze tak samo. Tylko nawał rzeczy potęguje to doświadczenie.
Ciekawe, że sami - często nieświadomie - decydujemy o tym, jak wiele rzeczy chcemy...
Subskrybuj:
Posty (Atom)