sobota, 27 lutego 2010

Życie...

Ostatnio okazuje się dość często, że gdy się coś zaczynam robić sensownego w życiu, to przyspiesza ono dość konkretnie i wymaga wiele sił, nawet wtedy, gdy się mi już wydaje, że już ich nie mam. Okazuje się jednak, że są i gdy je z siebie wykrzeszę i dopnę swego, nadchodzi wielka ulga i satysfakcja. :)
I jeszcze nieodparte wrażenie, że gdy się w życiu nie robi tego, co się powinno w danym momencie, to jest jakaś pustka, jakiś brak; i nadmiar czasu.
A może to kwestia dawania samego siebie innym poprzez różne rzeczy, wydarzenia, sprawy, własny czas? Nie wiem.




Tak przy okazji, nie twierdzę, że wszystko toczy się idealnie, ale ktoś ze znajomych przypomniał mi przecież, że: "błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi".

2 komentarze:

  1. A jak to sensowne coś jest w dodatku czymś, co lubimy robić, to już w ogóle czas jest nie do zatrzymania.

    OdpowiedzUsuń
  2. No zgadza się - nie wiadomo kiedy czas wtedy ucieka.

    OdpowiedzUsuń