wtorek, 24 maja 2011

W górach jest...

Miałem skończyć wpis o Danii, ale na razie zdjęcia z mojego analogowego (teraz już archaicznego) aparatu czekają lepszych dni, aż zostaną wywołane i zapisane na cd, żeby je tu wrzucić. Nie wspomnę o czasie, bo nie sposób mi teraz się zorganizować pod kątem zdjęć - ważniejsze i pilniejsze mnie gonią prawie bez przerwy.

Zaległości mam wielkie, ale powoli zacznę nadrabiać - dziś o ostatnich (choć już dłuższą chwilę temu zrealizowanych) wyjściach w góry.

Czasem przychodzi taki dzień w życiu mężczyzny, że musi zdobyć jakiś szczyt. :)



Poddając się takiej myśli długo już we mnie kiełkującej, pojechałem sobie raz na Babią - z ekipą znajomych, z zaskoczenia trochę... Na szlaku było idealnie - mało ludzi, pogoda słoneczna i w zasadzie wszystko, co tylko potrzebne do udanego wyjścia w góry (co też miało miejsce :).



Jak mi ten wyjazd pokazał, można być z ludźmi, a jednocześnie się wyciszyć i (paradoksalnie) odpocząć od ludzi. Zwłaszcza, gdy się można napatrzeć niecodziennym widokom, które raczej mogą przypominać nadziemską perspektywę. Wspomnę tylko, bo pisać o tym nie sposób, że piękno natury to cud niezwykły i od jakiegoś czasu mam wrażenie, że to naprawdę boskie dzieło.





Drugi raz - samemu w Tatry Zachodnie.
Był to początek maja, jak widać na załączonych zdjęciach :)



i taka górska wiosna:


A na górze już nieco inaczej - w zasadzie bez "nieco".


Jak widać, fale upałów przed dwoma tygodniami do Tatr jeszcze nie dotarły.
Szlaki też niezbyt tłoczne, można spokojnie przechodzić i pochodzić.
Polecam tuż po majowym weekendzie taki wypad, nawet jednodniowy, choć kto nocował w schronisku (dziś coraz bardziej przypominającym górskie hoteliki niż dawne schroniska), potwierdzi, że to wieka frajda wyjść sobie rano, popatrzeć na góry i spokojnie iść dalej szczytami, bez potrzeby ponownego wspinania się.


No i na koniec - zdobyłem się na wyczyn, który już dawno zamierzałem zrobić. Po latach chodzenia, w końcu Giewont miałem po drodze. Aż nie mogłem uwierzyć, że się udało i zrobiłem pamiątkowe zdjęcie:


Pomyłka - miało być to poniżej :)