Nie umiem tego jednoznacznie ocenić, zresztą tylko ci z Nangar Khel wiedzą, jak było naprawdę. Nie chcę być oskarżycielem ani obrońcą. Choć pewnie najłatwiej przyjąć jest którąś z opcji i być samozwańczym ekspertem z zaciętością udowadniającym swoją prawdę.
W takich przypadkach nasuwa mi się zasadnicza, pierwsza wątpliwość: kto z wypowiadających się zna tę rzeczywistość z własnego doświadczenia, że z taką pewnością i surowością się wypowiada? Kto choć przez miesiąc był w wojsku na przeszkoleniu w czasie pokoju, nie mówiąc o misji?
Mimo wszystko okoliczności sprawy i warunki, w jakich żyje człowiek nie są bez znaczenia.
Dzisiejsza informacja o śmierci kolejnego polskiego żołnierza zmusza kolejny raz do refleksji.
Niemniej jednak wydaje mi się, że niektórzy - szczególnie politycy - patrzą na wojsko jak na instrument, na którym można grać hymny na cześć swoje partii. A przecież to nie chłopcy, którzy w piaskownicy bawią się w strzelankę, a później idą grzecznie spać. W może przerysowanym stwierdzeniu to przecież płatni mordercy (opłacani z podatków obywateli), którzy mają bronić kraju i jego interesów. Czasem - jak widać - za cenę swojego życia i cierpienia najbliższych.
Uderza mnie przy okazji tego tematu - ale też w innych sytuacjach, głównie w mediach, również w komentarzach internautów - niezwykła dziś wiedza i doświadczenie spadające wręcz z nieba na większość ludzkości. Na naszych oczach powstają tłumy oświeconych sędziów, wręcz Salomonów...
Foto - z cytowanego bloga
fot. Marcin Wójcik
PS.
Jako uzupełnienie jednej z historii blogowych to saperach - artykuł o jednym z nich http://www.polityka.pl/kraj/1507080,1,historia-polskiego-zolnierza-rannego-w-afganistanie.read
Dla mnie przykre jest to, że w dzisiejszych czasach tak naprawdę nie wiadomo czy można ufać mediom. Bo jedni mówią, że było tak, inni, że było inaczej... dlatego staram się stronić od takich sądów... bo nie znam faktów...
OdpowiedzUsuńP.S. bibi ;) właśnie tej dziecięcej ufności jakoś tak małe pokłady już... ach ten Rozsądek... ;p
Hm.... Bo moja prawda jest lepsza od Twojej... Nie ufam mediom, po kilku razach, jakieś siedem lat temu pozbyłam się skutecznie - czuję się z tym zdrowsza :)
OdpowiedzUsuńMi,
OdpowiedzUsuńwg mnie media dziś bardziej chcą szokować niż informować.
A dziś łatwo zagubić w sobie to, co tak cenne - na szczęście mamy rozum i serce, żeby to utrzymać :)
Margo,
prawda, mnie też nie ciąży telewizja, a życie i tak ma swoje przygody bez względu na medialną otoczkę ;)
Dokładnie... chociaż dzisiaj mam jakieś poczucie totalnej beznadziei. I nie, to, że się czuję oszukana. Bardziej - nie odnajduję sensu...
OdpowiedzUsuń